Temat do narzekań

Peter · Wysłany: Śro 17:47, 18 Mar 2009 Temat postu:

Może to głupie pytanie, ale... do jakiej szkoły Ty chodzisz?

Ponarzekam sobie na słabą znajomość polskiego wśród ludzi będących w końcu rodzimymi użytkownikami tego języka. Dostałem do tłumaczenia tekst, który ma dostarczać gościom odwiedzającym stronę pewnej fundacji podstawowych informacji na temat tejże fundacji. Tekst opisujący jej działalność i cele ma zaledwie ok. 1 strony długości, ale mnie połowę czasu zajęło "tłumaczenie" go na poprawną polszczyznę- dopiero po zrozumieniu "co autor miał na myśli" mogłem przystąpić do tłumaczenia na angielski....

Alexandrine · Wysłany: Śro 22:31, 18 Mar 2009 Temat postu:

Do liceum :D Na profil informatyczny :D

Viento · Wysłany: Czw 8:11, 19 Mar 2009 Temat postu:

Patrzę jak śnieg pada i się załamuję. Gdzie ta wiosna????

Kreuzburg · Wysłany: Sob 21:33, 21 Mar 2009 Temat postu:

Dotychczas to narzekałem jeno na pogodę i staram się tylko w tym narzekać. Teraz że tak powiem piepszony kryzys ogólnowsiowy no Guy with axe

Zycie czasami jest brutalne niekoniecznie zależące od nas Sad

Tracę pracę, czuję to bo od 1 kwietnia wysyłają mnie na postojówkę (tzw. nieświadczenie pracy) Mało tego moja żona przechodzi na urlop wychowawczy, więc tam kokosów niema. Ogólnie zawsze dawałem sobie rade w życiu, nigdy nie klepałem biedy pomimo przeciwności losu. Zawsze mogłem wyskoczyć za Odrę lub nad Tamizę by dorobić. Zresztą jestem typem mało wydającym na pierdoły (chyba że wędkarskie Mr. Green

, tu jestem nieobliczalny) Problem w tym że kryzys dopadł mnie poniekąd w najmniej spodziewanym czasie........... Mała Tarja ma za 2 dni 5 m-cy. Heart

Jak już pisałem jak przyjdzie potrzeba to mogę gnój przerzucać nawet na farmie Cebuli. Praca mi żadna nie straszna, problem w tym jednak że koszta życia doczesnego rosną a prace naprawdę ciężko znaleźć w moim typowo rolniczo-chłopsko-wiejskim regionie Very Happy

Trochę szkoda bo 17 lat w sumie namordowałem się w tym biednym zakładzie a jako klucz zwolnień przyjęli jak najmłodszych. Kit im w oko. Za 5 lat będą płakać że średnia wieku na PKP jest 55 lat i odwrotu nie będzie , bo który głupi przyjdzie tu robić za takie pieniądze. Szczęście że mam zawód z którym nie zginę raczej na rynku. A co do wyjazdów za granicę za bardzo mnie tam nie ciągnie, pomimo kuszących zarobków, taki to lokalny patriotyzm. Życzę wszystkim walczącym by utrzymali swe stanowiska.....................

kaska_tarja · Wysłany: Sob 22:50, 21 Mar 2009 Temat postu:

Będzie dobrze Kreuz Smile

Wierzę w to. Choć jeśli to prawda, to "klucz zwolnień" obrali sobie faktycznie bez sensu...

Kurczę, u mnie, we Wrocławiu, Hutmen też zaczyna masowe zwolnienia od kwietnia... Najbardziej teraz martwię się o znajomego, który od 1,5 miesiąca ma nogę w gipsie i w okolicach 10kwietnia ma wrócić do pracy. Oby tylko dalej ją miał po powrocie...

Ali · Wysłany: Nie 0:26, 22 Mar 2009 Temat postu:

U mnie w województwie też się robi nieciekawie, najpierw Huta Szczecin, później Papiernia, niedawno Stocznia, jeszcze jak Zakłady Chemiczne padną to tu nie będzie czego szukać i trzeba będzie emigrować. U mnie w zakładzie póki co zabrali wszystkim premie uznaniowe i regulaminowe, szukanie oszczędności się zaczęło, oby nie zaczęli zwalniać.

Peter · Wysłany: Nie 19:59, 22 Mar 2009 Temat postu:

Kreuzburg, ja też trzymam kciuki, żeby Ci się udało.

U mnie z kolei zwrot na lepsze w kwestii zatrudnienia. W call center, w którym pracuję, od środy jest szkolenie na nowy projekt infolinii przychodzącej (wreszcie to do mnie będą dzwonić, a nie ja do nich) więc chwilowo problem zniknął. Ale to i tak nie ma nic wspólnego z moim wykształceniem i planami na przyszłość, więc cały czas zbieram doświadczenie w branży tłumaczeniowej.

POISON IVY · Wysłany: Pon 11:28, 23 Mar 2009 Temat postu:

Mnie też ostatnio pesymizm dopada i muszę ponarzekać. Jeszcze 2 miesiące i obraniam mgr, a wiadomo, że po tym chcę iśc do pracy no i lipa jak taka ciężka sytuacja na rynku. Trafię akurat w najgorszy okres załapania się gdzieś. U Misia w pracy też nieciekawie, fakt, pracę ma i jeszcze nikogo nie zwolnili ale to tylko dlatego, że mają podpisaną dzierżawę na lokal sklepowy 5 lat z czego minęły 2 czy 3 więc siłą rzeczy muszą z niego korzystać do wygaśnięcia umowy. No a jeśli będzie już tak tragicznie, że zamkną jednak bo bardziej opłacalne będzie zapłacenie kary za zerwanie umowy to lipa. Chyba będziemy musieli przełożyć ślub, albo zrobimy go na 60 osób a nie 120 Sad

DarkSide · Wysłany: Wto 10:57, 24 Mar 2009 Temat postu:

Kreuz: Głowa do góry, poradzisz sobie na pewno. Sentymen zawsze pozostanie, w końcu o ile dobrze pamiętam, w PKP pracujesz od zawsze...

Ja mam czas do poniedziałku aby podjąć decyzję, czy rozpoczynać specjalizację i co za tym idzie podpisywać umowę wiążącą czy nie...
Umowa polega na tym, że musze pracować z firmie na czas trwania specjalizacji czyli 5 lat + 3 lata po jej ukończeniu. Wcześniejsze rozwiążanie umowy wpłynie na moją niekorzyść w postaci zwrotu kosztów itd.
Ehhh ciężka decyzja, a ja jak zwykle niezdecydowana Sad

Pomijam fakt, że jeszcze trzeba zdać egzamin wstepny....

Do tego jestem ZNOWU chora! Sad

Katarzyna · Wysłany: Śro 12:18, 25 Mar 2009 Temat postu:

Ponarzekam na autobusy. Wyobraźcie sobie, że dzisiaj nie byłam w szkole i nie mam na to praktycznie żadnego wytłumaczenia. Otóż, są jakieś objazdy, bo na którejś tam trasie coś remontują. W zasadzie rozkład podali w internecie obowiązujący i autobus powinien się "spóźnić" tylko o minutę. Wychodzę dzisiaj na przystanek (jak zwykle 10 minut przed czasem). Dużo ludzi już się zebrało jak zawsze i czekamy wszyscy na autobus. Strasznie wiało, padał śnieg i było okropnie zimno. A ja stoję, stoję, stoję. I tak stoję z pół godziny, aż w końcu się zdenerwowałam i jako ostatnia poszłam z przystanku do domu, żeby wyjść na następny, który mam 08:19. Wyszłam z domu 08:12 (przystanek mam pod samym domem). Patrzę, a tam w dali, za przystankiem jedzie sobie ten spóźniony autobus! Gdybym wyszła dwie minuty wcześniej, to bym zdążyła. Ale co najlepsze! Czekam na ten 08:19 razem z bratem, a ten głupi autobus nie jedzie. Mija 15 minut. Nie ma co sterczeć, idziemy do domu. Przekraczamy próg i co? Przez okno widzimy ruszający z przystanku autobus! Wkurzyłam się jak nie wiem, ale do szkoły nie poszłam już. Trudno się mówi Wink

Ale zupełnie nie wiem, czemu się spóźniły oba. Przecież patrzałam obecny rozkład no i nie ma takich drastycznych zmian. Zobaczę co będzie jutro.

EDIT: Na dodatek doszła mi dzisiaj płyta ze sklepu i miała połamane ząbki w środku. Okropna poczta. Muszą tak rzucać tymi paczkami? :/ Wymieniłam je z innym pudełkiem, w którym mieści się płyta, po którą bardzo rzadko sięgam, ale i tak kupię nowe pudełko, żeby wymienić Wink

Staram się dbać o oryginały.

Mila · Wysłany: Śro 19:11, 25 Mar 2009 Temat postu:

Aaa tak... Nasza poczta w tych sprawach pozostawia wiele do życzenia...;/ Ostatnio listonosz przyniósł mi w końcu książkę, której okładka po rozpakowaniu była tak pognieciona, że nie mogłam po prostu uwierzyć, że coś takiego jest w ogóle możliwe! Masakra! Pierwszy raz mi się coś takiego zdarzyło!

A co się tyczy autobusów, to także znam ten ból^^ Chociaż odpoczęłaś sobie raz od szkoły:P Ja w tamtym roku miałam coraz takie niespodzianki, ale wtedy albo łapałam taksówkę, albo szłam sobie jak było cieplej na piechotę i przychodziłam na drugą czy trzecią lekcję^^

k4jz3r · Wysłany: Śro 22:14, 25 Mar 2009 Temat postu:

Mila - fajnie Ci, Tobie przynajmniej listonosz coś przynosi. U mnie nie raczy wyjechać windą i zawsze zostawia awizo... A potem kolejka 15 osob na poczcie i wszyscy klną.

Tristos · Wysłany: Pon 16:45, 30 Mar 2009 Temat postu:

Muszę chwilę pojęczeć na to, iż od zeszłego wtorku walczę z jakimś wirusiskiem grypowopodobnym. Fabryki chusteczek higienicznych zbijają zapewne kokosy dzięki mojemu zapotrzebowaniu na ten produkt. Na dodatek raz po raz pojawia mi się gorączka oraz kaszel. Praktycznie jestem przykuty do łóżka. To co mi zawsze dodawało otuchy w takich sytuacjach - jedzenie - w ogóle mi nie smakuje. Nie rozróżniam czy coś jest słodkie, słone, gorzkie czy kwaśne. Na dodatek nic nie zapowiada żeby mi się ten stan wreszcie skończył. Znając moje szczęście w niedługim okresie czasu zawita do mojego organizmu jakiś wirus żołądkowy bo zawsze owy mnie atakuje gdy łykam antybiotyki.

Sandra · Wysłany: Pon 17:11, 30 Mar 2009 Temat postu:

W sobotę w szkole zaliczyłam niezłego zonka, gdy poszłam do sekretariatu podbić legitymację. Miła pani sekretarka powiedziała mi, że nie może jej podstęplować, bo nie zapłaciłam czesnego. Zdenerwowałam się okropnie, bo semestr opłaciłam ponad miesiąc temu. Na szczęście zachowałam dowód wpłaty, więc dziś z samego rana pojechałam do szkoły i wyjaśniłam wszystko. Burdel w sekretariatach to zUo.

Madeline · Wysłany: Pon 19:07, 30 Mar 2009 Temat postu:

No to dobrze, że się wszystko u Ciebie wyjaśniło. U mnie w szkołach wiele razy był ten sam problem - burdel na całego wszędzie, a wypindrzone paniusie kawkę sobie popijają, wrrr.

A ja ponarzekam na pracę, a konkretniej na atmosferę. Jestem raczej osobą, która preferuje dogadywanie się z ludźmi na spokojnie zanim podejmie się bardziej rygorystyczne kroki, załatwianie najpierw spraw między sobą. Nie znoszę kablowania, ale tym razem będę musiała pójść na skargę do naczelnej na mojego kierownika z powodu ciężkiej współpracy z nim, gdyż ostatnio przegiął na masę. Nie dość, że ode mnie młodszy, to myśli że pozjadał wszelkie rozumy, ciężko jest się z nim dogadać, nie można nigdy liczyć na jego pomoc, jest wobec mnie chamowatym gburem z kompleksami. Ostatnio nie postawił sprawy jasno w pewnej kwestii i zrobił mi awanturę. Mam dosyć frustrata. Miarka się przebrała. Mad

Ali · Wysłany: Pon 19:14, 30 Mar 2009 Temat postu:

@Madeline nie wahaj się, sam nie lubię donosicielstwa, ale na takich dupków nie ma innej recepty, zresztą co można sądzić o ludziach, którzy nie szanują innych. U mnie w pracy zaczęło wszystko wszystkim ginąć z szafek, ja wiem kto jest tego sprawcą i powiedziałem o tym pewnej osobie, która ten problem rozwiąże. I ani trochę nie poczułem się w tej sprawie frajerem Smile

Mila

Ja mogę ostatnio ponarzekać sobie na moje zdrowie... I to jeszcze do tego na same święta Sad

Nie wiem, co się ze mną dzieje... W środę wyskoczyła mi temperatura dochodząca prawie do 40 stopni (która na szczęście jest coraz mniejsza), a do tego doszedł jeszcze okropny ból brzucha. Z racji tego, że nie miałam żadnych innych objawów, a brzuch bolał mnie z prawej strony za pępkiem pojechałam z rodzicami na pogotowie, gdzie lekarka stwierdziła wyrostek i skierowała nas do chirurga, który po USG wykluczył to podejrzenie. Po 2 dniach ból się nasilił i musieliśmy jechać znów do lekarza. To była jakaś masakra! Jeden lekarz kierował mnie dalej do drugiego, a tamten do jeszcze innego itd! I każdy od siebie musiał mnie obmacac i powyciśkać mój i tak już ledwo trzymający się jakoś z bólu brzuch! W sumie w piątek miałam robionych milion badań, byłam u 7 lekarzy, od chirurga po ginekologa i nikt nie wie, co mi jest, a ja od środy z bólu umieram Sad

Incognito

Bidulka.

Milu, trzymam kciuki za Ciebie i mam nadzieję, że ból zniknie jak najszybciej! Życzę Ci dużo zdrówka i dobrego samopoczucia!
W końcu jakiś lekarz mógłby w końcu wpaść na to, co Ci dolega... ale wiem, że z tym różnie bywa... POWODZENIA! :*

Ali

Dziwne trochę, że tyle lekarzy nie może wykryć przyczyny, chociaż z drugiej strony to Polska, tutaj jest wszystko możliwe. Oby to nie było nic poważnego, trzymam kciuki za Ciebie @Mila, trzymaj nam się :*

Mila

Dziękuję Wam pięknie:** Ja też mam nadzieję, że to mi w końcu przejdzie bo ile można się tak męczyć?! Ale trzymam się dzielnie :P