Co się świeci na Waszym ekranie?

Anarie · Wysłany: Sob 21:32, 06 Mar 2010 Temat postu:

Ostatnio miałam wreszcie okazję obejrzeć "Bękarty Wojny". I muszę przyznać, że jak na film Tarantino, to podobał mi się. Z daleka można poznać, czyja to produkcja, jeżeli widziało się wcześniej choćby jeden jego film.
Brad Pitt sprawdził się w roli przygłupiego dowódcy, teksty mocne. Ogółem mimo kilku nudnawych momentów i tego, że w mojej opinii całość nieco zbyt długo trwała, dało się przeżyć i pośmiać. Nie żałuję, że obejrzałam, wręcz przeciwnie.
W skali 1-10 daję mu chyba 7.

Zibi · Wysłany: Pon 19:57, 08 Mar 2010 Temat postu:

edit:

Aune · Wysłany: Pon 20:45, 08 Mar 2010 Temat postu:

Ja osobiście jestem niepocieszona niedocenieniem Avatara. Ale jak to Zibi fajnie określił w rozmowie ze mną na gg: "Ładniej wygląda "bohaterstwo" hamerykańskich żołnierzy w Iraku niż ci sami żołnierze wykopani z Pandory". A ja ze swojej strony dodam, że Amerykanie mają zajoba na swoim punkcie.
Jedyna pociecha, że ten "bękart" Tarantino dostał tylko jedną, mało znaczącą statuetkę.

Reszta mnie jakoś specjalnie nie obeszła, łącznie z "Królikiem po berlińsku". Swoistym paradoksem jest to, że Sandra Bullock dostała Malinę i Oskara. Osobiście nic do niej nie mam. Ma spory dorobek, choć niespecjalnie wysokich lotów. Troszeczkę to wygląda jakby w kolejce po statuetkę stało wiele znanych aktorek i co roku sznureczek się przesuwa. Teraz padło na Sandrę, a za rok...? Która tam jeszcze nie dostała?

Troszkę offtopowo, acz filmowo. Co myślicie o tegorocznych sukienkach aktorek? Bo jak tak przeglądam zdjęcia, to nie ma na czym oka zawiesić. Wszystkie znane aktorki jakieś takie blade, stare i zmaltretowane (Cameron Diaz, Demi Moore, ...). Lopezowa miała ciekawą białą suknię oraz Zoe Saldana (taką puchatą, w odcieniach fioletu). Bardzo elegancko wyglądała też Meryl Streep. Ogólnie szału nie było. Charlize Theron miała dziwny przód, Penelope Cruz nie odróżniała się zbytnio od dywanu, a chyba najbardziej nie podobała mi się kieca Diane Kruger i S. J. Parker (z niej to w ogóle prawdziwy paszczur). Fryzury proste, bez ekstrawagancji. Niektóre panie to nawet zapomniały co to grzebień.

kaska_tarja · Wysłany: Pon 21:57, 08 Mar 2010 Temat postu:

Ja już dawno straciłam wiarę w Oskary. Co gala to gorzej... Prestiż tych nagród jeszcze jakiś pozostał, ale mam wrażenie, że i to niedługo zaniknie. Nawet sukienki już nie te Wink

Ashka · Wysłany: Pon 22:02, 08 Mar 2010 Temat postu:

Może nie przesadzajmy z tym niedocenieniem, w końcu Avatar dostał 3 statuetki, choć pewnie niektórzy woleliby widzieć coś na miarę Titanica... A Amerykanie zawsze mieli zajoba na swoim punkcie i tak pozostanie na wieki wieków.
Bękart dostał jedną statuetkę, która należała się Waltzowi jak psu buda.

Co do ciuchów to świetnie wyglądała Kathryn Bigelow, reżyserka The Hurt Locker. Podobała mi się też Demi Moore, Rachel McAdams, Anna Kendrick.

Anarie · Wysłany: Wto 16:46, 09 Mar 2010 Temat postu:

kaska_tarja · Wysłany: Nie 13:15, 21 Mar 2010 Temat postu:

Ostatniej nocy obejrzałam kilka ciekawych filmów Smile

"Cube" - pierwsza część z 1997r, okropnie psychodeliczny thriller sci-fi. Do ogromnej konstrukcji sześcianu, zbudowanej z małych komór trafia w nieznanych okolicznościach sześcioosobowa grupa. Każdy o zupełnie innej osobowości, przeszłości, bez żadnego wspólnego pierwiastka. Ich podróż po konstrukcji, walka o przetrwanie i zmiany jakie w nich zachodzą pokazane są w bardzo przejmujący sposób. Prostota, a zarazem wielowymiarowość tego obrazu jeszcze długo po obejrzeniu nie dawały mi spokoju.

"Pacyfik" - pierwsza część miniserialu wojennego, tym razem dotyczącego amerykańskich żołnierzy walczących na Pacyfiku z Japończykami. Konwencja bardzo podobna do "Kompanii Braci". Początek trochę przynudzał, wszystko wolno się toczy, ale mam nadzieję, że w następne odcinki będą lepsze. Choć i w tym pojawiła się jedna scena-perełka, która zapadła mi strasznie w pamięć. Opowiadać nie będę bo być może ktoś zechce obejrzeć Smile

"What's Eating Gilbert Grape" - wspaniała książka, wspaniały film. Lubię go niego wracać, przede wszystkim ze względu na piękną rolę Johnnego Deppa. Grana przez niego postać wywołuje szereg najróżniejszych uczuć. A gdy dodamy to tego mistrzowską grę Leonardo DiCaprio (jak dla mnie mógłby mieć cały czas te 19 lat Wink

), wyjdzie nam wzruszający i poruszający dramat o poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi i próbie hierarchizacji wartości. Mi się łza w oku nie raz zakręciła. Polecam ten film absolutnie wszystkim!

LaVeR · Wysłany: Wto 14:33, 23 Mar 2010 Temat postu:

Całkowicie zgadzam się z kaska_tarja co do filmu "Co gryzie Gilberta Grape" Coś wspaniałego ^^

Warty polecenia jest także film "Into the Wild" Jest to film biograficzny, o młodym chłopaku który rzuca wszystko co ma, by móc obcować z przyrodą z daleka od miejskiego zgiełku.

Warto także wspomnieć o Eddie'm Vedderze wokaliście Pearl Jam, który do tego filmu dorzuciło swoje muzyczne 3 grosze.

Xupicor

A ja nocą spać nie mogłem i stwierdziłem, że pooglądam sobie jakiś film. A "nóż widelec" trafię na jakiś dobry. ;) I trafiłem - na [link widoczny dla zalogowanych]. Muszę powiedzieć, że nie jestem może jakimś wielkim fanem komiksów czy mangi, nie liczę przeczytanych egzemplarzy na tony, nie oceniam ludzi przez pryzmat ich zorientowania w tym temacie... Jednak trzeba oddać komiksom i mandze to, że są pośród bardziej poślednich wydawnictw również perełki, takie jak choćby "Sin City", "Hellsing" czy właśnie "Watchmen".

Wydawałoby się, że filmowa ekranizacja dobrego komiksu to właściwie nic prostszego, bo scenariusz mamy wręcz rozrysowany, gotowy. Jednak dopiero niedawno możliwości techniczne pozwoliły na stworzenie prawdziwie oddających klimat danego komiksu obrazów filmowych. "300" i "Sin City" wydeptały nową ścieżkę, która różni się nieco od tej którą podążały starsze części "Batmana". Ta nowa ścieżka przypadła mi do gustu, a "Watchmen" tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że jest to właściwa droga.

Strasznie ogólnikowo piszę, wiem, ale robię to specjalnie, nie chcę bowiem pozbawić Was przyjemności samodzielnego poznania historii superbohaterów-banitów w alternatywnej rzeczywistości roku 1985, Nie popełnijcie jednak pomyłki, ci "superbohaterowie" to nie Batman, który zawsze potulnie odstawia złych chłopców policjantom. To nie Superman, szlachetny mięśniak bez skazy na charakterze, ani na loczku. O nie...
Czas tych superbohaterów już minął. Zamaskowani mściciele są tylko zwykłymi ludźmi, którzy przestali się podobać opinii publicznej. Jedyny, który rzeczywiście odznacza się nadludzkimi umiejętnościami, Dr Manhattan, dawno przestał przejmować się rzeczywistością jak ją widzą ludzie. Czyżby chorował na schizofrenię?

"Watchmen" było dla mnie rewelacją i rewolucją w gatunku. Oto zamiast twardych, szlachetnych i prostolinijnych herosów, dookoła których kręci się świat - mamy skomplikowane losy zwykłych ludzi w dziwacznych strojach, którymi (może poza Doktorem Manhattanem) mało kto się przejmuje, bo ludzie mają większe problemy na głowie - na przykład bardzo realną groźbę atomowego holokaustu.

Na koniec, o ile moją ulubioną postacią z mangi (i anime) jest ciągle wampir Alucard ("Hellsing"), to pośród komiksów zachodnich na pierwsze miejsce podium wskoczył Rorschach z "Watchmen". Obejrzycie, zrozumiecie.
No i ta ścieżka dźwiękowa... Miodzio.

Ashka

Coś cicho tu było ostatnio. Widziałam ostatnio kilka filmów - kilka dla przypomnienia z Deppem, byłam trzy razy na Alicji(3D z napisami, płaska po angielsku), inne filmy po prostu nie warte wspominania Wink

Ale obejrzałam jeden film szczególnie godny polecenia - "Hydrozagadka". Stara, polska komedia ze śmietanką aktorską w rolach głównych i nie tylko. Film pokręcony i inny, żeby rozumieć trzeba zobaczyć Wink

Aune

Piętro wyżej - świetna przedwojenna komedia pomyłek z 1937 roku, ze znanymi piosenkami, takimi jak: "Umówiłem się z nią na dziewiątą" i "Sex appeal" w wykonaniu E. Bodo.

Księżniczka i żaba - najnowsza animacja Disney'a i nowa lasencja, która dołączyła do sławnego panteonu oficjalnych księżniczek. Bajka miła, pełna muzyki, z piękną klasyczną animacją. Przełomu na miarę "Króla Lwa" jednak nie ma, ale najważniejsze, że ekipa Disney'a wróciła do tego w czym jest naprawdę dobra.

Perswazje - ekranizacja powieści Jane Austen. Dość dziwna ze względu na pracę kamery. Przez cały film ciągnie się atmosfera nerwowości. Trzęsący się obraz, targana emocjami bohaterka, "niecierpliwa" muzyka, nawet scenaria dopełnia całości. Do kostiumów się nie czepnę, ale aktorzy... masakra. Nie dość, że wszyscy są okropnie brzydcy, to jeszcze drętwi. Cóż, może i oto chodziło. Anglia to Anglia.

Czasem słońce, czasem deszcz - bollywodzki hicior. Chcąc go obejrzeć w całości trzeba poświęcić kilka godzin. Ja widziałam tylko kawałek. Specyficzne kino, jakże inne od hamerykańskiego i europejskiego. Do pewnego stopnia potrafię zrozumieć ludzi, którzy się takim czymś fascynują (muzyka, ładne twarze, kolory i taniec), choć fabuła jest prosta jak konstrukcja cepa.

Zibi

Katarzyna

Ja filmy bollywoodzkie mam obcykane, z mamą je czasem oglądam :D Nie jestem fanką, ale oglądam zawsze do końca i z zainteresowaniem. Zazwyczaj 3h trzeba sobie przeznaczyć Wink

Znam osoby, które to uwielbiają, ale znam też, które nienawidzą filmów z Bollywood i tego "miauczenia" Smile

"Czasem słońce, czasem deszcz" oglądałam i też mi się podobało, aczkolwiek wolę bardziej te filmy, w których nie pojawia się świat poza Indiami Wink

Anarie

Mi tam Bollywood nie przeszkadza^^ zawsze mnie jednak śmieszy to, że jak już zaczynają tańczyć, to nagle wszyscy znają układ :P

Peter

ja ostatnio odkryłem że w bibliotece obok mnie można wypożyczać też filmy i to za darmo Exclamation

Jako że nie jest to typowa wypożyczalnia, to wybór nie jest jakiś oszałamiający, ale dobre i to. Postanowiłem poszukać filmów mających do wyboru hiszpańskie napisy albo wręcz hiszpańską wersję audio i wczoraj natrafiłem na taką właśnie wersję "2001. Odysei kosmicznej".

Poza tym wczoraj korzystając z tego samego źródła wypożyczyłem i obejrzałem "Osadę" Pomysł wioski odizolowanej od świata jest dość ciekawy, ale wykonanie średnie. Podobała mi się za to ścieżka dźwiękowa, która w pewnych momentach świetnie tworzyła atmosferę napięcia, a także krajobrazy. Dzisiaj za to wypożyczyłem płytę z pierwszymi odcinkami "Rzymu".

Aune

Jutro na TVP1 o 21.30 jest "Dom latających sztyletów". Bardzo dobry film, polecam jak ktoś nie oglądał. Nie przepadam za wszystkim co ma związek z kulturą Dalekiego Wchodu, która w ogóle do mnie nie przemawia, ale ten film jest wyjątkowy i ma piękne nasycone barwą zdjęcia.

Cameloth

lucr0m

Cameloth

@ lucrom - im się nie należy godny spoczynek wg mnie. Beton jest w sam raz. Boisko się urządzi przynajmniej na tym betonie Smile

Katarzyna

Obejrzałam "Koralinę i tajemnicze drzwi". Cóż ja mogę powiedzieć... Przede wszystkim jest to adaptacja książki i to, moim zdaniem, dobrej książki. Od adaptacji filmowych zawsze mam spore wymagania, więc i tu nie będzie to wyjątkiem Wink

O "Koralinie" N. Gaimana gdzieś pisałam na tym Forum, więc nie chcę się za bardzo powtarzać. Miałam jakieś wyobrażenia o filmie (mroczna, może nawet psychodeliczna baśń z przerażającymi bohaterami i złowieszcza scenografia), natomiast dostałam coś innego Mr. Green

Po pierwsze, nie jest to film dla dzieci. Są sceny, na których po prostu mogą się wystraszyć, bo mi nawet w niektórych momentach było nieswojo. Po drugie, na duży plus zasługuje animacja. To mi się podobało, ale sam wygląd postaci średnio mnie przekonywał. Pomimo tego nie uważam, że jest to najlepsza animacja (kto mnie odrobinkę zna, to wie, kogo ja uważam za mistrza w tej dziedzinie :D). Żeby nie było - wiem, że jest to animacja poklatkowa i chętnie obejrzę jakiś making of. Po trzecie, cała reszta; było dla mnie zbyt kolorowo i bajecznie. Niektóre sceny były po prostu głupie (np. w ogrodzie, gdy Koralina wchodzi tam pierwszy raz bodajże) i zastanawiałam się, co ja oglądam. Oprócz tego pododawane różne wątki, których nie było w filmie. Nie czepiałabym się, ale niektóre średnio im wyszły. No i muzyka. Nie zwraca na siebie za bardzo uwagi, ale ludzie bardzo chwalą soundtrack. Posłucham w najbliższych dniach. Na razie uwielbiam "End Credits".
Myślę jednak, że każdy może obejrzeć. "Koralina..." nie nudzi i nie odstrasza. W sumie jakbym się dłużej zastanowiła to ten film ani mnie ziębi, ani grzeje :D
7/10 (w Filmwebowej skali - Dobry).